Wyczekany
<Paulinie>
Jechałem nad morze miesiąc temu
wreszcie stanąłem nie wiedząc czemu
jedna z tych lokalnych, wolnych dróg
na której zniszczył się niejeden próg.
Schylam się pod auto, patrzę wszędzie
pod bakiem pająk swe nici przędzie
a ślimak pełznie w poprzek jezdni
śmiertelną drogą bez trawy, bez pni.
Z całym dobytkiem przed siebie mknie
wbrew niebezpieczeństwom szarą nić tnie.
Nie zatrzyma go zawahania cień
choćby właśnie miał zakończyć się dzień.
Ten ślimak zawsze dotrze do celu -
zrozum to i już nie dziw się temu.
Dodaj komentarz