Sonet do ...
Pamiętam jeszcze dzieciństwa lekki czas
gdy troski jutra nie dotykały nas
rodzice stawiali zapory przed złem
licząc, że dla innych nie będziemy tłem.
Czasy niezgwałcone elektroniką
lecz naznaczone opasłą kroniką
i dniem, kiedy zboczeńcu spotkałam cię -
co fajne w życiu już nie liczy się.
Wciąż czuję na karku uścisk twoich łap
niszczyłeś mnie obojętny niczym gap.
Nawet chamie nie byłeś bliski szczytu
choć do dziś boję się rozporka zgrzytu.
I tylko proszę, zerwij ze mnie swój brud
niech już o promil mniejszy będzie mój trud.